Mężczyzna i kobieta na tle gór podczas trekingu w Himalajach

Różni ale i podobni trochę…

Niedawno było w Nepalu święto Holi. Obchodzi się je zawsze w pełnię księżyca. To święto radości, kolorów, wiosny i zwycięstwa dobra nad złem. Związane jest z legendą o czarownicy o imieniu Holika, która chciała podstępem spalić swojego bratanka Pralada. W tym celu przygotowała sobie niepalną szatę, którą się owinęła, wzięła Pralada na kolana, zapaliła ogień, ale powiał wiatr (to podobno dmuchnął Vishnu, którego Pralad był wiernym wyznawcą) i szata owinęła i ochroniła przed płomieniami chłopca. Wzniecony przez Holikę ogień spalił czarownicę. Na pamiątkę tego dawniej smarowało się w dzień święta twarz popiołem. Teraz popiół zastąpiły kolorowe sproszkowane farby. Dodatkowo w czasie Holi ludzie oblewają się nawzajem wodą. Jest w tym bardzo dużo podobieństwa do naszego Lanego Poniedziałku i w ogóle zwyczajów wielkanocnych. Mnie to się kojarzy z malowaniem pisanek, z wiosennym oczyszczeniem (woda). W nasze chrześcijańskie tradycje wielkanocne jest wplecionych sporo dawnych pogańskich zwyczajów – nie jestem etnografem, ale gdzieś o tym czytałam. Widać jednak, że ludzie w różnych strefach geograficznych i różnych kulturach potrzebują w podobnym czasie podobnych rytuałów, tutaj oczyszczających. W tym roku Holi i Wielkanoc były od siebie oddalone tylko o kilka dni. Ciekawe.

XXX
Jest między Nepalem i Polską więcej podobieństw. Mimo, że dzieli te kraje duża odległość, to w naszych językach występują podobne słowa. To potwierdza teorię, że kiedyś wszystkie kontynenty to był jeden wielki kontynent, a język indoeuropejski miał swoje korzenie gdzieś tutaj – w okolicach Indii, Nepalu. I ten pierwotny język ewoluował, wraz z migracjami ludności i ich osiedlaniem się coraz dalej z języka tego wykształcały się kolejne … i tak oto mamy dziś wieżę Babel. Ale ona kiedyś miała wspólny mianownik. Dziś jego odzwierciedleniem jest sanskryt (niektórzy starzy Nepalczycy potrafią go czytać). Nie wiem czy i jak blisko miał do sanskrytu język starocerkiewnosłowiański, ale wiem, że był zmorą moich koleżanek studiujących np. filologię rosyjską. Nie znam się na tym i wymądrzać nie będę, ale zrobiłam sobie taki mały słownik porównawczy ze słów, które brzmią podobnie. Moje pierwsze odkrycie, że są podobieństwa językowe miało miejsce 5 lat temu, kiedy jeszcze jako turystka w Nepalu podeszłam z koleżanką do kolorowego straganu z owocami. I jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy sprzedawca na nasze słowo „arbuz” zareagował wielką radością. Tu mówi się bardziej twardo: harbuz. Te owoce pochodzą właśnie w Azji. Nie wiem co ja sobie pomyślałam, kiedy ten człowiek zaczął wymachiwać nam przed nosem arbuzem i pokrzykiwać „harbuz, harbuz” – że zna polski heheheh? Teraz po trzech latach życia w Nepalu widzę więcej wyrazów, które brzmią podobnie, nawet je sobie czasami zapisuję, bo mnie to ogromnie ciekawi.

Poniżej próbka (pisownia fonetyczna):

Nepalski Polski
ciapal – ciapy
kukura – kura
din – dzień
moina – miesiąc
ama – matka, babcia, starsza kobieta
momy, mamu – mama
dos – dziesięć
dui – dwa
patć – pięć
ojno – nie
nak – nos
aka – oko
dziani – idziemy
thorei – trochę
sukha – sucho
chori – córka
masu – mięso
dziuta – buty
musa – mysz
potci – potem
ke – co
badzije – godzina
goram, gormi – gorąco
timi – ty

Są też w języku nepalskim wyrazy brzmiące zupełnie tak samo, jak wyrazy polskie, ale mające zupełnie inne znaczenie. Np. nepalski wyraz „pani” oznacza wodę, ale brzmi dokładnie tak jak nasza pani. Poniżej inne, które wychwyciłam:

Nepalskie brzmienie/ nepalskie znaczenie:

sucho – szczęśliwy
daj – brat (starszy)
tato – ciepło
co – jest
boli – jutro
ful – kwiat

Podobnie z brzmieniem języka nepalskiego i innych języków – odnajduję wiele podobnych wyrazów i znaczeń:

Nepalski Inne języki

derei – very (bardzo)
muk – mouth (usta)
czija – ciaj (herbata)
co – is (jest)
mancie – men, der Mench, die Menchen (ludzie
tebul – table (stół)
mokai – maiz (kukurydza)
kursi – chair (krzesło)
rato – red (czerwony)
khalo – black (czarny)
cito – cito (szybko)
cajna – kein, keine (przeczenie do rzeczowników w języku niemieckim, nie)

Z innej beczki są takie słowa i wyrazy, których warto się nauczyć przed wyjazdem do Nepalu, bo one się bardzo przydają. Mnie tak weszły w krew, że mnie się wydaje, że też jakoś podobnie sensownie brzmią:

tato – gorąco
ciso – zimno
derej ramro – bardzo dobrze
tato pani – ciepła woda
ciso pani – zimna woda
Tato pani co? – Jest ciepła woda?
pani cajna – nie ma wody
piro cajna – niepikantne
sida dziani – idziemy prosto
mo Nepali boldejna – nie mówię po Nepalsku
mo Nepali bolzu – mówię po Nepalsku
mon porio – podoba mi się
mon pordejno – nie podoba mi się
pugio – dosyć (o jedzeniu)
bajo – dosyć, wystarczy
koti bajo – ile kosztuje
pojsa – pieniądze
boti – prąd/światło
boti gojo – nie ma prądu (dosłownie: prąd poszedł)
boti ajo – prąd jest (dosłownie: prąd przyszedł)
boti cajna – nie ma prądu
gadi – samochód
khana – jedzenie, posiłek
Khana khajo? – Jadłeś posiłek?
sati – przyjaciel
mero sati – mój przyjaciel
ghar – dom
ghar ma – w domu
bajra – na zewnątrz
bitra – w środku
mati – na górze
talla – na dole
gulio – słodki/a/e, słodko
amilo – kwaśny/a/e, kwaśno
nun – sól
cini – cukier

Może kiedyś stworzę taki mały podręczny słownik polsko-nepalski dla turystów heheheh

XXX
A i jeszcze ze smaczków językowych, ale i kulturowych bardzo ciekawe jest pochodzenie nazwy stolicy Nepalu: Kathmandu. Otóż „kastamandam” oznaczało kiedyś „dom z drewna”. A tutaj dawniej budowało się wiele budynków z drewna, albo wykańczało drewnem w dużych ilościach. Między innymi zdobiło się budynki wielkimi, rzeźbionymi, pięknie inkrustowanymi oknami czy drzwiami…i stąd powoli ukształtowała się nazwa miasta.

Podobne wpisy

  • Uwielbiam Tihar, ale dobrze, że już koniec!

    Skończyliśmy właśnie świętować Tihar. To dla mnie najbardziej malownicze, ciepłe i rodzinne święto w Nepalu. Jest jakieś takie magiczne. Nepalczycy dekorują na nie domy łańcuchami lampek i te lampki świecą i migoczą w nocy. Tak jak my na Boże Narodzenie. Choć kiedyś tak nie było. Pamiętam moje zdziwienie kiedy jako dwudziestolatka pojechałam do USA i spędzałam tam okres przed świętami. I ludzie zaczęli dekorować domy światełkami, reniferami, bombkami, Świętymi Mikołajami…U nas wtedy dekorowało się…

  • Happy Dashain! Happy Mała Polska w Nepalu!

    Jestem w domu z Adasiem – Adaśko maluje, je naleśniki i ogląda niedźwiedzie w Animal Planet. Trochę nietypowo jak na Dashain hehehe. Sujan z bratem pojechali po rodziców za Kathmandu. Zgodnie z tradycją muszą dziś od nich otrzymać błogosławieństwo i tikę na czoło. A rodzice od swoich rodziców – i dlatego już wczoraj do nich pojechali. Bez błogosławieństwa nie mogą zacząć jeść i w ogóle bez niego niedobrze. Adaśko ze swoimi naleśnikami jest usprawiedliwiony. No to czekamy na Sujana, jego brata…

  • Miłość i nawiedzony dom

    Szukanie i znalezienie fajnego mieszkania w Kathmandu to sztuka. Początkowo mieszkaliśmy na parterze w wynajętym od znajomego Sujana lokum. Dość duże dwa pokoje, kuchnia, łazienka. Ten parter to moja sprawka: Adaś był mały kiedy przyjechaliśmy do Nepalu całą rodziną, jeszcze nie chodził. Wzięliśmy więc wózek spacerowy i ja prosiłam Sujana, żeby ze względu na ten wózek, żebym nie nosiła po piętrach, wynajął parter. Wózka użyłam parę razy heheheheh. A mieszkanie było ciemne, zimne…

  • Ludzie, których poznałam dzięki Nepalowi

    Kiedy myślę o kilku latach wstecz i o tym, jak zmieniło się życie odkąd związałam je z Nepalem, to przede wszystkim widzę ludzi. Mam tu na myśli tych, którzy z mojego życia zniknęli, ale także takich, którzy się pojawili. Kilka relacji z czasów komfortu, stabilnej pracy za biurkiem w Polsce i życia bez dziecka jakoś tak naturalnie się wyciszyło. Sądzę, że to proces naturalny, związany też z rozwojem nas, jako rodziny czy naszych zainteresowań zawodowych. To, że jesteśmy tacy…

  • Adaś, mój polsko-nepalski rycerz…

    Płaknęlo mi się dzisiaj. Cięższy dzień, Sujan na spotkaniach w sprawie Małej Polski w Nepalu. Ja sama z Adaśkiem. Zatęskniłam za przyjaciółkami, za plotkami z nimi, za wyżaleniem się, wygadaniem, ale i śmiechem razem. Zatęskniłam za moimi bliskimi. Bo tutaj w Nepalu jestem jednak sama. No więc siedzę na schodach i lecą mi łzy. Świeci słońce i mam okulary słoneczne i te łzy w sumie ze trzy nie tam, że szloch czy coś. No więc siedzę, trzy łzy, a obok na rowerku jeździ mój trzyletni Adaś. Nie wydaję z siebie…

  • Odkrywam Nepal i samą siebie gdzieś po drodze

    Październik 2010 Wyjechałam na treking w Himalajach z koleżanką, a wróciłam z mężem – w skrócie. Ten trek to było moje marzenie od wielu lat – odkąd na studiach poznałam studentów z Nepalu i zobaczyłam zdjęcia Himalajów – i wreszcie je realizuję! Radość, duma z tego, że pokonuję wysokości, o których mi się nie śniło. A przecież żadna ze mnie twardzielka. Piękno krajobrazów zachwyca, życzliwość miejscowych zadziwia. Dużo jestem sama ze sobą i z myślami o swoim życiu – Himalaje sprzyjają…