Uwielbiam Tihar, ale dobrze, że już koniec!
Skończyliśmy właśnie świętować Tihar. To dla mnie najbardziej malownicze, ciepłe i rodzinne święto w Nepalu. Jest jakieś takie magiczne. Nepalczycy dekorują na nie domy łańcuchami lampek i te lampki świecą i migoczą w nocy. Tak jak my na Boże Narodzenie. Choć kiedyś tak nie było. Pamiętam moje zdziwienie kiedy jako dwudziestolatka pojechałam do USA i spędzałam tam okres przed świętami. I ludzie zaczęli dekorować domy światełkami, reniferami, bombkami, Świętymi Mikołajami…U nas wtedy dekorowało się jedynie choinkę i dom w środku. A potem zaczęło się powoli zmieniać i dziś polskie domy na Boże Narodzenie też błyszczą, migocą…najpiękniejsza jest taka śnieżna mroźna wieczorna łuna od tych światełek. Magia. I podczas Tihar w Nepalu też. Ale są też inne podobieństwa. Boże Narodzenie trwa 3 dni z Wigilią. Tihar 5, ale tak naprawdę świętuje się podczas 3 dni. W Polsce przychodzą kolędnicy, śpiewają kolędy, daje się im dary….A tutaj przychodzą nie wiem jak ich nazwać – ale też młodzi ludzie, często z własnymi instrumentami (perkusją, gitarą itp.) i też śpiewają tiharowe melodie, tańczą, potem to wygląda trochę jak dyskoteka, bo włączają też młodzieżową muzykę…i na końcu dary. Polacy ubierają choinkę i czekają na Świętego Mikołaja albo Jezuska (to chyba zależy od regionu), a tutaj robi się ręcznie mandalę. To piękna ceremonia: najpierw maluje się jej granice, taką brązowo-czerwoną farbą duże koło na płytkach, schodach, posadzce, chodniku….bo te mandale są przed domami, sklepami, w środku. I potem usypuje się na tych kołach wzory z kolorowych farbek, płatków kwiatów, kamyczków. I czeka się na boginię Laxmi, która ma przynieść dobrobyt, zdrowie i spokój. I jeszcze wspólny element to zwierzęta. Polacy w dwunastej w Wigilię czekają aż zwierzaki przemówią ludzkim głosem. Szczególnie dba się o nie w ten dzień. A w Nepalu? Każdy z 5 dni święta Tihar poświęcony jest innemu zwierzęciu, m.in. krukowi, psu, krowie….Szczególnie Kukur Puja (błogosławieństwo psa) jest jakaś taka ruszająca za serce. Wtedy hinduiści wieszają na szyjach swoich psów korale wykonane w kwiatów (tzw. malle) i robią na ich głowach kolorowe kropki w farb (czerwonej, pomarańczowej, żółtej) – w ten sposób dziękują im za ich „pracę”.
XXX
Ważną częścią święta Tihar jest Bhaj Tika czyli błogosławieństwo między braćmi i siostrami – dzień czwarty. Siostry przychodzą wtedy do domów braci z darami, ale też z różnymi elementami całej ceremonii: świętym olejem, farbami do namalowania tiki na czole brata, kwiatowymi mallami, lampkami oliwnymi, kadzidłami…i pewnie czymś jeszcze, czego nie wymieniłam. Jak już wszystko przygotują, zapalą te kadzidła i lampki to zaczynają od przejścia kilka razy wokół pomieszczenia, w którym wszystko się odbywa – brat wtedy siedzi na podłodze w środku – i wylania z naczynia kilku kropel wody. Potem omiatają jeszcze pomieszczenie takimi gałązkami umoczonymi w świętym oleju. To wszystko, żeby oczyścić to miejsce od złej energii. I potem zaczynają malować tiki na czołach braci. To jest niewiarygodnie precyzyjna praca. Posługują się przy tym różnokolorowymi farbkami (one są umieszczone na takim miedzianym talerzu z zagłębieniami na każdy kolor…coś jakby taki talerz-paleta malarska). Trzeba mieć wprawę, bo ta tika malowana od góry do dołu przez środek czoła to cieniutka linia składająca się z kolorowych jedna pod drugą kropeczek. I potem jeszcze zwieńczenie tiki czyli duża czerwona plama na samej górze czoła. I dary w postaci jedzenia, orzechów, owoców, słodyczy… A bracia dziękują siostrom czerwoną tiką na czole i pieniędzmi. I to wszystko jest bardzo radosne i pełne szacunku. Chyba najbardziej ja czuję ten szacunek i taką prawdziwą więź między siostrami i braćmi. Co ciekawe wieczorem w telewizji pokazywana jest Bhaj Tika w domu premiera, innych polityków…Niesamowite!
XXX
Napstrykałam sporo zdjęć z tego, jak powstawała w naszym domu mandala, Bhaj Tika (a właściwie 3, bo mój mąż ma brata i dwie siostry i jeszcze ja się załapałam, jako żona brata). Potem po tej ceremonii jest zawsze sporo sprzątania – wszędzie kolorowe farbki, płatki kwiatów, wnosi się do domu elementy kolorowych mandali ze schodów, z podwórka…Nauczyłam się nie zwracać na to uwagi, przeczekiwać, ale to łatwe dla mnie nie jest. Bo pochodzę z odrobinę sterylnego pielęgniarskiego domu. No może nie sterylnego, ale sprzątanie, porządek i czystość były w nim ważne. Sobota – to zawsze było odkurzanie, ścieranie kurzy, mycie podłóg. Tu odkurzamy chyba częściej. No ale nie w Tihar. Więc parę dni nie patrzę na dywany i podłogę hehehehe…Żeby się nie denerwować.
XXX
Może doszukuję się na siłę podobieństw między naszymi kulturami – chrześcijańska i hinduistyczną. Może to z poczucia inności i trochę wyobcowania tutaj potrzebuję zobaczyć, że w sumie trochę jesteśmy podobni. Ale naprawdę czuję, że podobieństwa są. Jak to czuję, to robi mi się przyjemnie. Ale też paradoksalnie wtedy bardzo tęsknię za moimi rodzicami, naszym polskim domem, polskimi świętami, moimi przyjaciółmi, moimi miejscami w Polsce. Brak mi tu kościołów i cmentarzy – tutaj zmarłych się pali. Ja lubię atmosferę cmentarzy, tę ciszę, zadumę, szacunek dla tych, którzy odeszli. Jakoś mnie to wycisza. Lubię zatrzymać się w pustym kościele na moich Bielanach. Lubię ciszę i bycie. Zatrzymać się i zatrzymać wszystko w głowie. I tego tutaj nie ma. A już w Tihar nie ma na 100%, bo albo się idzie do rodziny, albo rodzina przychodzi do nas. Zresztą to jest chyba jedna z większych różnic między naszymi kulturami, że tutaj rodziny nie tylko w święta są bardzo blisko, często się odwiedzają, razem gotują, jedzą, śpią jedni u drugich. Ja to lubię w zasadzie, ale czasami jest tego za dużo, to mnie przydusza, ja się męczę. Może dlatego, że tu nie ma mojej rodziny, moich przyjaciół. Ja nie mówię po nepalsku biegle, więc rozumiem co drugie, trzecie słowo. Czasami kiedy Adaś zaśnie w ciągu dnia i ja jestem sama w domu, to siadam w fotelu i jestem. Sama. Cichutko. Czasami potrzebuję posłuchać siebie albo raczej pomilczeć siebie.
XXX
No i teraz mam nieco przesyt ludzi, dźwięków, wizyt u nas i wizyt u kogoś. Fajny jest Tihar, ale dobrze, że już koniec!